17 maja w Teatrze im. Juliusza Słowackiego odbyła się premiera spektaklu Lalka, a pięć dni później uczniowie klas drugich naszego liceum zasiedli na widowni. Jakie były ich wrażenia? Zachęcamy do przeczytania kilku recenzji.

Lalka oczami Wojciecha Klemma

                Podzielę się wrażeniami po obejrzeniu spektaklu Wojciecha Klemma, którego scenariusz powstał w oparciu o powieść Bolesława Prusa Lalka.

Sztuka podobała mi się ze względu na doskonałą grę aktorską Karoliny Kazoń, która wcieliła się w rolę Izabeli Łęckiej oraz Marcina Kalisza, który był książkowym Ignacym Rzeckim. Byłam pod wrażeniem oddania emocji przez aktorów oraz ich umiejętności wokalnych i muzycznych. Aktorstwo to trudny zawód, w którym artysta musi wykazać się twórczością i koordynacją. Przypadła mi do gustu scena, w której bohaterowie udając lalki, odgrywali taniec przez kilka minut, a mimo to w trakcie wygłaszali wyraźnie swoje kwestie, nie gubiąc rytmu i synchronizacji. Zaskoczyła mnie ilość aktorów. Niektóre z postaci były grane przez jedną osobę, np. Hanna Bieluszko grała Prezesową i córkę Stawskiej – Helenkę. Można było zobaczyć jej ogromne umiejętności przejścia z roli poważnej starszej kobiety do niewinnej i uśmiechniętej dziewczynki bawiącej się lalką. Bardzo podobała mi się oprawa muzyczna sztuki. Niektórzy z aktorów siadali przy pianinie i w trakcie scen, w których nie wypowiadali kwestii, cicho akompaniowali. W dwóch scenach można było usłyszeć śpiew aktorów. Kostiumy były dla mnie niespodzianką, gdyż były współczesne, jednak nie stanowiło to problemu w odbiorze. Jeśli chodzi o efekty specjalne, to w pewnym momencie salę wypełnił dym, który dodawał scenie tajemniczości. Spektakl był momentami zabawny, ale również wzruszający – wątek Marianny. Zakończenie nie było optymistyczne, co idealnie zobrazował w swoim monologu Rzecki. Zabawny był natomiast moment, w którym publiczność została zaangażowana do udziału w przedstawieniu. Sztuka była nieprzewidywalna i chociaż treść książki była mi znana, to sytuacje zostały pokazane w oryginalny sposób, a dialogi bohaterów były ciekawe i idealnie odzwierciedlały charaktery postaci. Spektakl trwał trzy i pół godziny, ale był pierwszym spektaklem, który oglądałam z takim zaciekawieniem. Pragnę zwrócić jeszcze uwagę na to, że niektórzy aktorzy występują w produkcjach telewizyjnych i są znanymi postaciami. W ich grze widać było pasję i zaangażowanie oraz radość z tego, czym mogą podzielić się z publicznością.

Chciałabym zachęcić do obejrzenia sztuki Lalka, jednak polecam najpierw przeczytać książkę, ponieważ nie sposób przedstawić wszystkie istotne szczegóły, nawet w trakcie trzyipółgodzinnego przedstawienia. Dowiedzieć się jednak możemy wiele o sposobie myślenia bohaterów epoki pozytywizmu.

Agata Przygodzka kl. IIA

 

Lalka z humorem

                Kiedy 22 maja szedłem do Teatru im. Juliusza Słowackiego na Lalkę w reżyserii Wojtka Klemma, nie miałem dużych chęci, ani nawet nadziei na dobry spektakl. Ot, taki los „Humana”, chodzić do teatru w ramach przygotowania do matury. Udało mi się jednak siebie przekonać, że to nie będzie nudna adaptacja Lalki. Szedłem więc z uśmiechem na twarzy i nie zawiodłem się!

Nikt z obecnych na sali nie spodziewał się tak świetnej, humorystycznej interpretacji. W życiu bym nie pomyślał, że tak rozbudowaną, miejscami nudną książkę da się przekształcić w naprawdę ciekawe przedstawienie. Niesamowita gra aktorska występujących sprawiła, że wczucie się w klimat było naprawdę łatwe i przyjemne. Miałem wrażenie, że Marcin Kalisz występujący w roli Ignacego Rzeckiego jest znacznie bardziej doświadczonym aktorem niż pozostali. Był absolutnym liderem na scenie. Widać było, że bawił się swoimi tekstami i ruchami. Taki „wirtuoz sceny”. Zachowanie Mateusza Janickiego (Stanisław Wokulski) było dokładnie takie, jak sobie wyobrażałem czytając grube tomiszcza Lalki. Grał on postać, w którą chciałbym się wcielić. Najzabawniejszym momentem spektaklu było niezaprzeczalnie pojawienie się Krzysztofa Piątkowskiego w roli Starskiego. Konwersacja łamaną angielszczyzną oraz choreografia nawiązująca do kultury chińskiej czy japońskiej były wyśmienite. Nie można było oderwać nawet na sekundę wzroku, żeby nie stracić aktora z oczu. Izabeli (Karoliny Kazoń) też nie można było spuścić z oczu, ale to już z innego powodu:)

Reasumując, gorąco zachęcam do obejrzenia tego spektaklu, ale nie w zastępstwie książki, bo jak dobry by nie był, do matury raczej nie jest, nie może być jedynym źródłem.

Marcin Kantor kl. IIB

 

Recenzja spektaklu Lalka

                22 maja w Teatrze im. Juliusza Słowackiego widziałam spektakl Lalka, wyreżyserowany w oparciu o treść powieści Bolesława Prusa przez Wojtka Klemma.

Scenariusz nawiązywał do treści utworu literackiego, ale interpretacja reżysera bardzo mnie zdziwiła. Postaci były przedstawione w nieco innym świetle niż sobie je wyobrażałam po przeczytaniu lektury. Bohaterowie XIX-wiecznej powieści ukazani byli w rzeczywistości XXI wieku, na co wskazywały chociażby ich kostiumy. Przykładem tego jest również Stawska, która w książce wydawała się cichą, zagubioną w świecie, niewinną matką, a na scenie Natalia Strzelecka, która wcieliła się w jej rolę grała odważną, rozchichotaną, czasem nawet arogancką postać. Uważam, że sztuka w bardzo dobry sposób przedstawiła wielowątkowość tej powieści. Pewnego rodzaju chaos, który wkradał się momentami na scenę, odzwierciedlał mnogość wątków i chaos, któremu musi sprostać czytelnik lektury. Jednak gdy mówimy o treści i wątkach powieści muszę przyznać, że w pewnym stopniu zawiodłam się na spektaklu. Sądzę, że przywiązano zbyt dużą wagę do kwestii asymilacji Żydów i emancypacji kobiet (czyli głównych haseł pozytywizmu), a na ich rzecz pominięto np. moim zdaniem bardzo ważny wątek – Pamiętnik starego subiekta. Uważam też, że zakończenie nie było właściwe, ponieważ sytuacja w przedstawieniu nie miał odpowiednika w książce. Domyślam się, że był to pewnego rodzaju komentarz. Spektakl w moim mniemaniu był również nieco za długi. Brak chronologii w scenach i wyraźna symbolika przedstawienia wymagały mocnego skupienia się, przez co zakończenie oglądałam już z ciężarem. Bardzo podobał mi się jednak moment, w którym aktor grający Ignacego Rzeckiego wszedł w interakcję z publicznością. Była to miła odskocznia.

Podsumowując uważam, że każdy po przeczytaniu powieści Prusa powinien obejrzeć spektakl. Pozwoli to zupełnie inaczej spojrzeć na powieść. Pomimo kilku niezgodności, sztuka wywarła na mnie ogromne wrażenie. Wywołała zdziwienie i zainteresowanie.

Karolina Jesiotr kl. IIA


Na dyskotece z Wokulskim i Izabelą Łęcką

                Spektakle teatralne to wspaniała rozrywka, zarówno dla oczu, jak i dla umysłu. Wczoraj miałam okazję obejrzeć sztukę pod tytułem Lalka, opartą na powieści Bolesława Prusa. Spektakl ten, odgrywany w jednym z najstarszych teatrów krakowskich, Teatrze im. Juliusza Słowackiego, zostało wyreżyserowane przez Wojtka Klemma.

Wchodząc do teatru z tak bogatą historią, siadając w sali z pięknie zdobionymi lożami i sklepieniem kopuły, przygotowana byłam na odbiór sztuki zachwycającej swym klasycznym, niezmiennym stylem i przekazem. Jakie więc było moje zdziwienie, gdy na scenie, zamiast tradycyjnych dziewiętnastowiecznych strojów ujrzałam współczesne kostiumy. Nie tylko nie oddawały one ówczesnej elegancji, lecz budziły kontrowersje swoją swawolnością, nawet wśród dzisiejszej publiczności. Światło było krzykliwe, chwilami wręcz dyskotekowe. Muzyka przygotowana przez Albrechta Zieperta była połączeniem klasycznych utworów granych przez aktorów na pianinie oraz nowoczesnej głośnej, przytłaczającej muzyki. Scenografia stworzona przez Magdalenę Gut przypominała nowoczesny styl wystroju wnętrz. Dominował w niej metal, beton i drewno. W oczy rzucały się jednak elementy, które można nawet określić mianem kiczu, jak na przykład świecący i grający ołtarzyk z figurą Matki Boskiej. Historia przedstawiona w sztuce również nie w pełni zgadzała się z fabułą dzieła Bolesława Prusa. Wielu bohaterów książki wcale nie występowało w sztuce, a inni zostali przedstawieni przez tego samego aktora. Stało się tak na przykład z postacią Marianny, która została połączona z postacią Stawskiej, graną przez Natalię Strzelecką. Charakter każdej postaci występującej w sztuce stał się karykaturą literackiego oryginału. Świetnie proces ten mogliśmy dostrzec bazując na Izabeli Łęckiej, wybitnie odegranej przez Karolinę Kazoń. Całość z pewnością mogliśmy uznać za atrakcyjną dla nastoletniej publiczności i dla takiej z pewnością została przygotowana. Krzykliwe światła, głośna muzyka, wyzywające stroje, komiczne scenki, a także interakcja aktorów z widownią niezaprzeczalnie przykuwa uwagę młodszej części widowni, lecz może również sprawić, iż bardziej dojrzała jej część będzie patrzeć na dzieło z lekką pobłażliwością, mimo ważnych tematów poruszanych w sztuce, takich jak równouprawnienie kobiet czy asymilacja Żydów.

Podsumowując sądzę, iż spektakl Lalka w reżyserii Wojtka Klemma niósł ze sobą sporą wartość merytoryczną. Doskonale ukazywał różnice w idei romantycznej i pozytywistycznej, a także konflikt wewnętrzny ludzi żyjących na przełomie tych epok. Uważam jednak, że spektakl był też chwilami nieco zbyt prosty i na siłę miał wzbudzić w młodszej widowni wesołość. Idea równouprawnienia była również stanowczo zbyt mocno zaakcentowana jak na czasy, w których rozgrywała się historia bohaterów Lalki. Mogłabym stanowczo polecić tę sztukę nastoletniej widowni szukającej odmiennej interpretacji znanej lektury. Zapewni ona młodszej widowni, zarówno inne spojrzenie na historię Wokulskiego i Izabeli Łęckiej, jak i sporo rozrywki i śmiechu.

Wanesa Kubowicz-Lupa kl. IIA

 

Nowoczesna Lalka

22 maja bieżącego roku, w Teatrze imienia Juliusza Słowackiego w Krakowie, miałam przyjemność obejrzeć spektakl pod tytułem Lalka, wyreżyserowany przez Wojtka Klemma. Zagrali w nim tacy aktorzy jak: Mateusz Janicki (w roli Stanisława Wokulskiego), Karolina Kazoń (Izabela Łęcka), Marcin Kalisz (Ignacy Rzecki) i wielu innych.

Spektakl zachwycił mnie swoją nowoczesnością i niekonwencjonalnym podejściem do adaptacji książki, ponieważ nie był mimetycznym odzwierciedleniem lektury, lecz jej parafrazą. Na scenie mogliśmy podziwiać wspaniałą, pełną emocji i zaangażowania grę Mateusza Janickiego, który wcielił się w rolę Stanisława Wokulskiego oraz Marcina Kalisza, czyli Ignacego Rzeckiego. Największym zaskoczeniem była dla mnie postać baronowej Krzeszowskiej, grana przez Dominikę Bednarczyk. Kreacja postaci, którą zobaczyłam na scenie odbiegała od mojego wyobrażenia, lecz w niezwykle trafny,  charyzmatyczny i humorystyczny sposób ukazała zachowanie baronowej. Ważną rolę w spektaklu odegrała muzyka, która przez większość trwania widowiska grana była na żywo. Pozwoliło mi to wczuć się w sytuację ukazaną na scenie oraz współodczuwać z bohaterami książki. Nie sposób nie wspomnieć o efektach świetlnych, które w rewelacyjny sposób budowały dramaturgię sytuacji oraz uwidaczniały przeżycia i emocje aktorów. Istotnym elementem spektaklu były symbole, które w metaforyczny i niedosłowny sposób ukazywały zależności i relacje panujące między bohaterami. Głównym rekwizytem, a zarazem symbolem uwiązania i pogubienia był długi dywan, którym postacie się oplatały. Takie sceny ilustrowały kluczowe dla książki Bolesława Prusa słowa, takie jak: uwiązanie, uwikłanie, marionetka i lalka. Niezwykle wymownym i symbolicznym elementem relacji panujących między Wokulskim a panną Łęcką był śpiew aktorki, która grała tę bohaterkę. Był on cichy, delikatny i trwał podczas monologu Stanisława Wokulskiego. Sytuacja ta w sugestywny sposób przedstawiała, że Wokulski w każdej sytuacji swojego życia podświadomie myślał o pannie Łęckiej. Zatem niedosłowne, nieoczywiste ukazanie rzeczywistości za pomocą symboli i ciekawych metafor wprowadzał odbiorców w niezwykły trans przeżyć i uczuć postaci.

Na zakończenie pragnę zachęcić wszystkich miłośników sztuki wysokiej do pojawienia się w teatrze na spektaklu pod tytułem Lalka.

Łucja Deryło kl. IIB